Zbliża się październik, a co za tym idzie studenci powracają na uczelnie. W zeszłym roku w Polsce studiowało trochę ponad 1,2 mln osób, w tym roku szacuje się, że będzie ich mniej, patrząc na tendencję spadkową w ostatnich latach. Ale czy ukończenie szkoły wyższej i zdobycie „papierka” w dzisiejszych czasach jest gwarantem szybkiego znalezienia dobrze płatnej pracy?
Trochę statystyk
Według statystyk prowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, w ciągu ostatnich kilkunastu lat liczba osób decydujących się na studiowanie rokrocznie spada. Na początku lat 90-tych było to niecałe 400 tys. studentów, w szczytowym roku akademickim 2008/09 na uczelnie uczęszczało prawie 2 mln osób. W roku 2018/19 było to już ponad 1,2 mln osób.
Jest to dość znaczny spadek w ciągu 10 lat, oczywiście częściowo spowodowany tym, że obecne pokolenie studentów pochodzi z niżu demograficznego, ale również tym, że posiadanie dyplomu staje się coraz powszechniejsze i nie ma już takiej wartości jak dawniej.
W związku z tendencją spadkową liczby chętnych na studiowanie, uczelnie prześcigają się w zdobywaniu studentów, wręcz „walcząc” o nich. Sprawia to, że warunki przyjęcia z roku na rok są obniżane tak, aby każdy chętny absolwent szkoły średniej mógł się na nie dostać. Obecnie ukończenie studiów na niektórych uczelniach również nie stanowi zbyt dużego wyzwania, do końca może dotrwać praktycznie każdy, kto je rozpoczął i nie przerwał w trakcie.
To iść na te studia, czy nie?
Ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie, bowiem zależy to od wielu czynników. Jednym z nich na pewno jest kierunek. Żeby zostać lekarzem musimy ukończyć medycynę, tego nie przeskoczymy. Patrząc na inne kierunki, to już zależy. Przykładowo w branży IT najważniejsze są umiejętności, a to, w jaki sposób zostały one zdobyte pracodawcy nie interesuje. Na większości rozmów rekrutacyjnych kandydat otrzymuje praktyczne zadanie i to głównie od tego jak zostanie ono wykonane, osoba zostaje przyjęta na stanowisko lub nie.
Wybór uczelni i rodzaju kierunku także ma znaczenie– statystycznie absolwenci kierunków tzw. humanistycznych tuż po zakończeniu nauki zarabiają mniej niż absolwenci kierunków technicznych. Z danych zebranych przez ELA, w 2018 roku ci pierwsi otrzymywali średnie wynagrodzenie na poziomie 3,293 zł brutto, drudzy– 4,535 zł brutto. Zagłębiając się możemy zobaczyć, że wybór uczelni znanej i renomowanej sprawia, że średnia zarobków jest wyższa.
W obecnych czasach, w których przybywa coraz więcej magistrów, pracodawcy coraz rzadziej patrzą na zdobyty tytuł, a częściej na doświadczenie kandydata. Dzięki praktyce zawodu uczymy się nie tylko kompetencji twardych z nim związanych, ale także tzw. miękkich, czyli umiejętności zarządzania sobą, a także relacji międzyludzkich. Obecnie pracodawcy coraz częściej szukają kandydatów, którzy posiadają właśnie takie kompetencje. Oczywiście, część firm w swoich ofertach pracy wymaga posiadania dyplomu ukończenia szkoły wyższej i jest to dla nich wyznacznik, ale zdarza się, że w procesie rekrutacji ma on niewielkie znaczenie.
Wiele młodych osób tuż po zdaniu matury nie zdecydowało się jeszcze w jakim kierunku chce się kształcić i czasem pod naporem rodziny lub społeczeństwa idą na losowy (czasem podyktowany „łatwością zdania”) kierunek studiów, który w gruncie rzeczy ich nie interesuje. Warto jest poszukać swojej drogi i czasem lepszym rozwiązaniem będzie odłożenie w czasie decyzji o dalszym kształceniu się. Pójście na studia powinno być przemyślane i poparte rozpoznaniem rynku, czasem lepiej jest wziąć udział w kursie lub szkoleniu, które trwa o wiele krócej, a daje nam tę samą, a nierzadko nawet większą wiedzę i umiejętności.
Warto próbować różnych dróg, aby potem nie żałować wybranej w przypływie chwili i pod naporem różnych czynników.
Wstecz